Historia Jednego Zdjęcia
W tej zakładce postanowiłem podzielić się z Wami niesamowitymi historiami około muzycznymi, które uważam za niezwykle ciekawe w kwestii szerszego spojrzenia na “płocką scenę rockową”. Historie te okraszone fotografiami zostały usłyszane przeze mnie podczas rozmów zarówno z “muzykami” jak i uczestnikami różnego rodzaju wydarzeń muzycznych odbywających się w naszym mieście.
ps. Jeśli chcecie się podzielić swoimi ciekawymi, osobistymi, a może i kuriozalnymi historiami związanymi z “płocką sceną”, wysyłajcie je na plockascenarockowa@gmail.com ,a obiecuję, że będę je sukcesywnie zamieszczał w tej zakładce. Jej formę wyobrażam sobie następująco: zdjęcie (z koncertu, zza kulis, z ekipą koncertową, z jakąś sytuacją, która wydarzyła się podczas gigu etc.) plus historia związana z okolicznościami jego powstania.

wspomina Maciej Stoliński:
“Ze wszystkich moich kumpli ze Stefanem znam się najdłużej na świecie, bo od 5 roku życia (czyli 43 lata – sic!).
Wpadliśmy razem na genialny, w naszym odczuciu pomysł, żeby :
– po pierwsze zorganizować licealne połowinki w Klubie Metalowiec . Był to klub Fabryki Maszyn Żniwnych na ul. Tumskiej (dziś jest tam knajpa o nazwie Tumska 13);
– po drugie : na tych połowinkach miało zagrać Rigor Mortiss;
Ojciec Stefana był radcą prawnym w FMŻecie, więc pomógł załatwić temat.
Jako, że nikt z nas nie był jeszcze pełnoletni, do opieki została przydzielona starsza siostra Stefana (miała wtedy ok. 23 lat). Trzeba też wiedzieć, że starsza siostra była jedną z pierwszych punkówek w Płocku !
Impreza od samego początku (co widać na fotce) była mocno zakrapiana i jak ostatnio wspominaliśmy ze Stefanem, pani szatniarka autentycznie płakała od połowy imprezy. Miało być cicho i spokojnie ,a było kurewsko daleko od cicho i spokojnie 🙂
Dziś nie pamiętamy, w jaki sposób o koncercie RM dowiedziała się duża część alternatywnej gawiedzi i przyszli pod klub, ale ostatecznie weszli też na koncert.
Wtedy pani szatniarka już w ogóle nie panowała nad sytuacją…szlochała.
Oprócz “normalnych” przyszli też łysi i jeden z nich – jeden z głównych skinhead’ów z Płocka, niejaki Pietka (był nieźle jebnięty), w środku klubu odpalił 6-o kilogramową gaśnicę proszkową. Przez pół godziny nie było nic widać i w ten oczywisty sposób zakończył koncert i całe połowinki.
Po imprezie Stefan został zawieszony w prawach ucznia na tydzień, a ojca Stefana wezwano na “dywanik” do dyrektora FMŻ.
Piękne czasy ;))) “