Inne miasta mogą nam pozazdrościć tego, że tak dużo się tutaj dzieje

Vataha 2021, fot. archiwum zespołu
Vataha 2021, fot. archiwum zespołu

Wczoraj na stronie PSR zamieściłem wywiad z zespołem Euforia (czytaj tutaj), który dzisiejszego wieczoru w klubie Rock’69 wystąpi razem z innym lokalnym bandem – zespołem Vataha. Jednemu i drugiemu zespołowi wysłałem dokładnie te same pytania dotyczące m.in. ich obustronnej przyjaźni, muzycznych inspiracji, działalności w czasie pandemii czy postrzeganiu kondycji lokalnej sceny rockowej. Z racji, że Euforia wcześniej wysłała odpowiedzi, zostały one opublikowane wczoraj. W związku z tym, dzisiejszą przestrzeń na łamach tej strony oddaję zespołowi Vataha.

Zapraszam do zapisu rozmowy z zespołem !

W najbliższy piątek zagracie razem z zespołem Euforia w klubie rock 69. Czy to będzie Wasz pierwszy koncert po lockdownie związanym z pandemią ?

Michał Ners: To nie będzie nasz pierwszy koncert po lockdownie związanym z pandemią. Mieliśmy możliwość już wcześniej występować na scenie, 2 czerwca zagraliśmy koncert w płockim Amfiteatrze na jubileuszu 25-lecie istnienia zespołu Ich Troje oraz na Festiwalu jedzenia i picia na Starówce. Natomiast na pewno każdy zauważył, że pandemia mocno wyhamowała wydarzenia m.in. muzyczne i niestety jest ich dużo mniej.

Kasia: Mimo wszystko od czasu trwania pandemii występowaliśmy z zespołem. Cześć koncertów odbywała się on-line bez publiczności, część z ograniczoną ilością osób. W ramach akcji Kultura w Sieci zagraliśmy: w Szczenicie, w Pokisie , plener w Radzanowie (pierwszy koncert z Euforią), W Texas BBQ w Słupnie również z Euforią – tu już z publicznością : ) A chyba najmilej wspominać będziemy wrześniowy koncert na żywo z Sali koncertowej im. Tadeusza Nalepy w Polskim Radiu Rzeszów – z publicznością. W tym roku tak jak wspominał Michał zagraliśmy 2 koncerty jeden z Ich Troje w Amfiteatrze, a drugi na Płockim Festiwalu razem z Somnią, Dobrą Naszą oraz Euforią.

Jak przetrwaliście okres związany z absencją koncertową ? Skupiliście się w tym czasie na życiu poza muzycznym czy wykorzystaliście ten czas na tworzenie nowych kompozycji ?

Marcin Andrzejczyk: Dla mnie osobiście był to bardzo cenny czas, jestem w zespole od niedawna więc przerwa w koncertowaniu dała mi czas na opanowanie materiału i zgranie się z zespołem. Pracowaliśmy również nad nowymi kawałkami, jednego z nich można już słuchać “Iluzja” – znajdziecie go na naszym kanale Youtube / Spotify.

Kasia: Raczej nie jesteśmy zespołem, który rozkłada ręce i czeka na lepsze czasy 😉 Oczywiście próby odbywała się normalnie. W październiku dołączył do nas nowy gitarzysta basowy Marcin Andrzejczyk 😉 na próbach szlifowaliśmy aranże. Nagraliśmy w studiu 3 utwory, nakręciliśmy klipy do dwóch singli (Ameryka oraz Iluzja). Na jesieni planujemy wypuścić kolejny singiel.

Ja w między czasie rozpoczęłam własny projekt solowy pt. Ayanaa z pomocą Rafała Strzemiecznego, Andrzeja Kamińskiego oraz Krzysztofa Wojtasa. Nagraliśmy w studio utwór „Etretat” – zapraszam na YouTube ;)))

Zanim nastąpiła pandemia razem z zespołem Euforia zagraliście wspólnie kilka koncertów ? Skąd się wzięła Wasza “przyjaźń” jeśli mogę tak to nazwać ? Połączyła Was wspólna muzyczna pasja, podobne style muzyczne, które reprezentujecie ? Czy po prostu mega się lubicie i nie możecie wyobrazić sobie innego towarzystwa na scenie 🙂

Michał Ners: Z zespołem Euforia dotychczas zagraliśmy już kilka koncertów. Z członkami tej kapeli znaliśmy się już wcześniej z zespołów takich jak GAD czy NFZ. Widywaliśmy się również na festiwalach np. Lipa, Riff Master w Rypinie, Rock Tower w Płocku. Nasze style muzyczne trochę się różnią, zespół Vataha gra lżejszą muzykę od Euforii. Natomiast trzeba zaznaczy fakt, że zawsze jesteśmy dla siebie mili, dogadujemy się, nie robimy sobie żadnych problemów. Stąd współpraca jest bardzo dobra i takie towarzystwo na scenie popieramy i szanujemy.

Zarówno w zespole Vataha jak i Euforia wakat wokalu ogarniają kobiety… Jak to jest być jedyną kobietą w zespole (to pytanie do Kasi). Czy w związku z tym jesteście jakoś specjalnie traktowane ? Czy tak jak reszta muzyków dźwigacie ,,graty” przed koncertami i wspólnie śpicie w jednym łóżku po koncertach 😉 ?

Kasia: ha ha, na wszystkie koncerty jeździ z nami mój mąż Michał i to on ze mną zawsze sypia : )) oczywiście Michał bardzo dużo nam pomaga można powiedzieć, że jest tym piątym niewidzialnym członkiem zespołu. Wracając do pytania, tak jestem jedyną kobietą w tym zespole, ale jeżeli cofnęlibyśmy się do początku 2014 roku Vataha nie miała w planach trzymania kobiety w męskich szeregach. Na szczęście wyszło inaczej. Z tym noszeniem gratów to chłopacy mi dużo pomagają. Gram i śpiewam więc tego sprzętu trochę jest no i siłą rzeczy to wszystko sporo waży. Chłopacy też mają na uwadze, moją wieloletnią zdrowotną niedyspozycje i też dlatego są dla mnie bardzo pomocni <3

Vataha (2021), fot. archiwum zespołu

Innymi lokalnymi zespołami w których prym wiodą kobiety są: The Old Crone i Anamor. Co myślicie o tych zespołach ? Znacie się ? Lubicie się ? A może traktujecie ich jako konkurencję na lokalnej scenie 😉 ??

Kasia: Tak, oczywiście, że się znamy i na pewno nie traktujemy naszych zespołów z Płocka jako konkurencji. Anamor znany jest chyba wszystkim w Płocku. Dojrzały zespół, z ponad 25 letnim stażem, w którego skład wchodzą pedagodzy muzyczni. Sama miałam zajęcia na studiach z basistą Romanem Kusym i o dziwo prowadził przedmiot „fortepian”. Ola z Euforii ma potężny hard rockowy głos. Osobiście bardzo cenię sobie głos Ani Kruszynskiej-Strzemiecznej z The Old Crone i tą jej lekkość poruszania się w różnych stylach muzycznych. Najbardziej z tego zespołu znam w sumie Anię i jej męża Rafała.

Czy obserwujecie to co dzieje się obecnie na płockiej scenie ? Kilka osób z Waszych zespołów czasami spotykam na różnego rodzaju wydarzeniach muzycznych, które odbywają się w naszym mieście (najczęściej chyba Kasię). Co myślicie o kondycji muzycznej płockiej sceny rockowej ? Czy są zespoły, które szczególnie lubicie za to co tworzą ? Jeśli tak to które i dlaczego ?

Kasia: obserwujemy i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jesteśmy bardzo „płodnym muzycznie” miastem 😉 Pamiętam, że na jakimś wywiadzie w radiu (nie w Płocku), na którym byliśmy razem z zespołem, sam prowadzący to stwierdził, że inne miasta mogą nam tego pozazdrościć – tego, że na płockiej scenie lokalnej tak dużo się dzieje. Więc kondycja jest, nowe pomysły również. Co chwila kolejny płocki zespół coś nowego wypuszcza. Bardzo to doceniam.

Myślę, że wszyscy jesteśmy z tego samego pokolenia (patrząc na Wasze fotki hehee), czyli należymy do grona ludzi, którzy urodzili się na początku lat 80tych. Jakie są Wasze najwcześniejsze wspomnienia muzyczne, które wiążą się z Płockiem ?

Kasia: ha ha nie wszyscy na szczęście średnią wieku w naszym zespole zaniżają Michał i Marcin 😉 więc jest dobrze. Ja i Janusz jesteśmy już pokoleniem „dzieci kryzysu”. Natomiast do wspomnień należą niezapomniane koncerty w Jagiellonce uwielbiałam koncerty Stonehenge. Jeszcze koncerty rockowe WOŚP w płockim Teatrze, w Mosirze, w Budowlance i w budynku obok tv kablowej Szel-sat.

Opowiedzcie proszę jaka muzyka, zespoły, wykonawcy wywarli na Was takie wrażenie (oczywiśnie nie chodzi tylko o płockie bandy), że postanowiliście nauczyć się grać na instrumentach, a w późniejszym okresie założyć zespoły ? Co Was zainspirowało do wybrania właśnie takiego rodzaju pasji/hobby ?

Janusz Pankowski: Moja przygoda z gitara zaczęła się w wieku 15 lat. Mama na rynku tzw. Manhatanie kupiła mi pudło klasyczne produkcji rosyjskiej za całe 10 zł. Do grania i zapoznania się z tym instrumentem zainspirował mnie Paul Gilbert z zespołu Mr.Big. Jak dla mnie gitarowy guru.

Na pierwsze lekcje gry na gitarze zapisałem się do Płockiego muzyka I wokalisty Zbigniewa Żuka (w tamtych latach wokalista Zespołu Rybie Łości). Naukę zacząłem od muzyki klasycznej i myślę, że w dużej mierze ukształtowało to mój styl gry na gitarze.

Później była gitara elektryczna. Pierwsza praworęczna (bo jestem leworęczny) kupiona od Ireneusza Parzychowskiego… i nauka… granie po kilka godzin dziennie…

Pierwsze próby z chłopakami z osiedla w piwnicy. Świetne czasy. Miło wspominam.

Mega epizod z zespołem Ganja…punk…

Później Pierwszy zespół profesjonalny. O bardzo wymownej nazwie Bez Sexu. Pierwsze koncerty… nauka cały czas…

Przyszedł czas że założyłem rodzinę i zabrakło czasu na granie poza domem, ale zmieniły się priorytety…

Aż w końcu pojawiła się propozycją granie z Vataha i tak zostało do dziś. Niech ta przygoda trwa !

Zespoły i muzycy którymi się inspirowałem..to wspomniany już Mr.Big z Paulem Gillbertem, Joe Satriani, Andy James, ale również Dimebag Darell z Pantery. Z polskich zespołów w latach młodzieńczych to były takie kapele jak nasz rodzimy Farben Lehre, Róże Europy z Płocczaninem Piotrkiem Klattem oraz Zespół Bajm.

Marcin Andrzejczyk: Swoją przygodę z muzyką zacząłem od perkusji, która prawie 10 lat temu kupiłem w Pana Jacka Kamińskiego w sklepie muzycznym na Królewieckiej, był to czarny zestaw Ever Play, był wystarczający żeby poczuć się jak gwiazda rocka grając w piwnicy kolejne kawałki zespołu Metallica – oczywiście niepoprawnie.

Michał Ners: Ja swoją przygodę z perkusją zacząłem w wieku 12 lat. Chciałem nauczyć się grac na perkusji, zainspirował mnie do tego Pan Roman Podress i zacząłem chodzić do niego na lekcje gry.

Był to bardzo cenny dla mnie czas. Pan Roman jest świetnym perkusistą jazzowym, sporo koncertował również poza granicami naszego kraju. Nauczył mnie szacunku do tego instrumentu.

Kasia Wachol: moim marzeniem od zawsze było zostać sławna pianistką hi hi ;)) jako mała dziewczynka marzyłam o pianinie. W wieku 7 lat zaczęłam uczyć się grać na keyboardzie, to była taka mała Yamaha na 3 oktawy rodzice kupili mi za „komunijną kasę”. <3 grałam wszystko ze słuchu, piosenki z reklam, czołówki z seriali itd… Z faktu, że mam starszego brata w moim życiu zaczęła pojawiać się muzyka rockowa i zmieniło mi się, że jednak nie pianino tylko gitara.

Słuchaliśmy z bratem bardzo dużo różnej muzyki, praktycznie cały czas coś leciało z głośników. Myślę, że to głównie dzięki niemu otworzyłam się na wielogatunkowość muzyczną.

Vataha (2020), fot. archiwum zespołu


Które bandy kiedykolwiek grające w naszym mieście cenicie najbardziej ? Dlaczego ? Może się wypowiedzieć oczywiście każdy z Was oddzielnie 🙂

Janusz Pankowski: z Płockiej sceny szanuje zespół Skarga, The Old Crone i zaprzyjaźniony Zespół Euforia. Pozdrawiam ich bardzo serdecznie !

Kasia Wachol: mocno kibicuję zespołowi Schröttersburg – bardzo ich lubię za oryginalność. Byłam na ostatnim ich koncercie w Rock69 to było coś więcej niż koncert muzyczny, experymentowanie na granicy performanceu i sztuki. Lubię takie mieszanki. Można się ostro wkręcić 😉 – już nic ni pisze więcej ;))

W jakiś dziwny sposób interesuje mnie sprzęt muzyczny na jakim się grało w latach 90tych. W moim przypadku pierwszą gitarą była biała podróba Fendera Stratocastera, którą kupiłem w komisie na Kolegialnej. Pamiętam, że mój tata zrobił do tej gitary specjalny kabel: z jednej strony duży jack,a z drugiej strony cińcze tak bym mógł podłączyć wiosło do boom boxa 🙂 a jak to było z Waszymi pierwszymi instrumentami ? Opowiedzcie jakieś ciekawe doświadczenia związane z tym tematem 🙂

Janusz Pankowski: Ciekawostka, że moją pierwszą gitarę podłączyłem do radia Diory poprzez dwa przewody: po jednej stronie Jack, a po drugiej luźne łączenie. To był mega dźwięk i ogromną satysfakcja. Później pierwszy piec, chyba Regent. To było coś.

Moją pierwszą gitarą leworęczną był lutniczy czerwony Mensfeld, mam ją do dziś 😉 nawet parę razy zagrałem na niej koncert z Vataha.

Kasia: swoją pierwszą gitarę kupiłam za 150 zł w lombardzie na Sienkiewicza w Płocku. To był Defil 😉 to na niej nauczyłam się grać. Z czasem kupiłam swoją pierwszą elektryczną gitarę produkcji czechosłowackiej Jolana Disco z 86 roku odkupiłam ją od kolegi za stówę, mam ją do dziś 😉 Podłączałam podobnie jak Janusz do radia Unitra na dwa kabelki, do tego ledwo działający efekt fuzz załączany zapałką bo nie było górnej części obudowy – okropnie to brzmiało ,ale ja byłam wniebowzięta 😉

Później wpadały używane corty, yamahy. aż dotarłam do gitar Fendera, które kocham i nie zamienię ich na żadne inne. Śmiejemy się z mężem, że Leo Fender wiedział, że na jego gitarach będą grały również kobiety i to pod delikatną kobiecą rękę zaprojektował gryf ;)))

Ostatnie pytanie do Was. Zresztą wszystkim rozmówcom je zadaję 🙂 Powiedzcie jakie są Wasze ulubione płockie płyty ? Oczywiście niech wypowie się każdy z Was z osobna i napiszcie dlaczego akurat te ?

Marcin Andrzejczyk: Farben Lehre – Achtung 2012. Zdecydowanie mój ulubiony płocki krążek, super muzyka super teksty, a na dodatek jest na nim piosenka o nazwie “wataha” więc pasuje idealnie.

Kasia: Stonehenge – Engraved Enigma, Farben Lehre – My maszyny, ale tak na prawdę dla mnie numerem jeden zawsze będzie Strajk – Nie pójdziemy!

Pozdrawiamy Wszystkich bardzo gorąco 🙂